Zwykle od razu włączam inny kanał - w mediach pokazują zbyt wiele tragicznych zdarzeń, a mało pozytywnych.
Dowiadując się o takich sytuacjach z mediów, dystansuję się od nich - dzieje się to gdzieś daleko, więc przestaje być dla mnie rzeczywiste.
Jestem raczej zły niż smutny. Miejmy nadzieję, że ten pseudoprzyjaciel szybko pożałuje tego, co zrobił.
Dopada mnie smutek, od którego niełatwo będzie mi się uwolnić - szukam pocieszenia u innych zaufanych osób lub w ulubionych zajęciach.
Płaczę i/lub zaszywam się w domu na jakiś czas. Liczę, że ta osoba jednak nie chciała mnie zranić i jeszcze się pogodzimy.
Obwiniam siebie - musi być coś ze mną nie tak, skoro przyjaciele się ode mnie odwracają. Czuję się bardzo zraniony emocjonalnie - płaczę lub popadam w odrętwienie.
Starasz się wysłuchać znajomego z jak największym taktem i zrozumieniem, ale wiesz, że nic na to nie poradzisz.
Niecierpliwisz się - to jego sprawa, a Ty nie jesteś najbardziej odpowiednią osobą, do której mógłby się zwrócić.
Tak, ale nawet jeśli powiem o kimś coś złego, nie znaczy, że naprawdę tak myślę. Małe spięcia są nieuniknione.
Każdy mniej lub bardziej świadomie poddaje innych ocenie - nie da się tego całkiem uniknąć. I tak jestem tolerancyjny i rzadko krytykuję.
Niektórzy po prostu zasługują na krytykę - zdarza mi się też czasem plotkować, negatywnie się wypowiadać o innych.
Często idę na kompromis z drugą osobą, żeby postawić na swoim, ale też żeby ona była choć częściowo zadowolona.
Biorę znajomego na stronę i mówię mu, że przecież umawialiśmy się inaczej. Miałem pogadać z nim, a nie z ludźmi, których nie znam.
Oczywiście nie jest to dla Ciebie przyjemne, ale dość szybko przechodzisz nad tym do porządku dziennego.
Myślisz o tym jeszcze długo, chociaż wszyscy na pewno zdążyli już zapomnieć, wyolbrzymiasz i nakręcasz swoje poczucie wstydu i poniżenia.